Jakiś czas temu zafascynowały mnie laleczki szyte tą techniką. Pierwszą zobaczyłam u mojej przyjaciółki i musiałam dowiedzieć się jak się je robi. Nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała :)
Pierwszy powstał króliczek. Pracowałam nad nim chyba 6 godzin, ale wiele czasu mi zeszło na wybieranie tkanin. Efekt końcowy bardzo mi się spodobał, poza nosem który poprawiałam kilka razy.
Piękna Tilda ... teraz już będziesz robić ich sporo :)))
OdpowiedzUsuńTe króliki mają to do siebie, że lubią się mnożyć ... innymi słowy tildomania wciąga :)))
śliczny zajączek ;-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczniutki..Zapraszam też do mnie klubtilda.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam